czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 24

Zatrzymuję się ma parkingu, bo tak na prawdę to nie wiem gdzie mam iść dalej. Tony mija mnie i wsiada do stojącego po drugiej stronie ulicy samochodu. Patrzę jak wsiada za kierownicę i go odpala.
- Przecież nie masz prawka- mówię opierając się o drzwi.
Grzebie chwile w schowku nad głową i wlepia mi przed nos dokument.
- Ryan Winstorm, urodzony 12.3.1997 roku- czytam na głos.
- Możemy już jechać panie władzo?- przerywa mi uśmiechając się teatralnie.
W sumie...co może się stać?
Patrzę na niego jeszcze przez chwilę po czym oddaję mu prawko i wsiadam do samochodu.
- Możemy- odpowiadam- Ryan.
Śmieje się ukazując równe białe zęby. Teraz ja też się śmieję, tylko z innego powodu. Z tego, że zaekscytowałam się jego zębami.

Wysiadamy na zatłoczonym parkingu po dość długiej przeprawie przez zatłoczone ulice Londynu, co mega mi się podobało. Gdyby to ode mnie zależało to stałabym w tych korkach godzinami.
- Teraz już mi powiesz gdzie idziemy?- pytam.
- W moje ulubione miejsce w całym Londynie.
- Wiele mi to mówi.
- Lubisz używać sarkazmu, co?- śmieje się.
- Czasami.
Zaczynamy się wspinać na zielone wzgórze. Na około jest pełno ludzi, którzy spacerują po chodnikach między drzewami. Co chwila jakieś dzieci krzyczą i śmieją się głośno bawiąc się w berka. Uśmiecham się na wspomnienie jak Amber i Max byli jeszcze mali i biegałam wolno albo na czworaka, żeby jak najdłużej udawało im się uciekać. Tony rozkłada się na szczycie pagórka i poklepuje miejsce obok siebie. Ale milczę czekając aż on zacznie rozmowę.
- Wiesz co to?- mówi wskazując na biały budynek w oddali.
Kręcę głową.
- Pałac królewski- kończy- stąd wydaje się taki mały, szary zupełnie jak inne budynki. Chociaż wiadomo, że tak nie jest.
Kładzie się na trawie.
- Jak byłem mały często tam chodziłem. W sensie pod pałac. Potrafiłem usiąść na ziemi i gapić się w niego godzinami. Marzyłem, że kiedyś wybuduję samolocik na silnik i wyślę do królowej list z zażaleniem na rodziców, że mnie spłodzili.
Śmieję się i kładę się obok niego.
- Przecież jesteś najmłodszy. Najmłodsi zawsze mają najfajniej.
- Bzdura. Rodzeństwo nigdy mnie nie lubiło. Zawsze byłem najmniejszy, a oni nigdy nie chcieli się ze mną bawić, bo na wszystko byłem za mały. Do dupy z takim życiem.
- Ja jestem najstarsza. I też nie jest kolorowo. Ale jestem chyba najszczęśliwszą osobą na świecie, że mam moje maluchy- przygryzam wargę i zaciskam oczy, żeby się nie załamać- a teraz musiałam je zostawić.
Tony podpiera głowę na ręce i patrząc się na mnie przygryza policzek do środka, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział czy to będzie odpowiednie.
- Mów- zachęcam, chociaż tak na prawdę boje się tego co mogę usłyszeć.
- To dlatego płakałaś? Bo za nimi tęsknisz?
Przez chwilę biję się z myślami.
- Też- odpowiadam w końcu.
Leżymy przez chwilę w milczeniu, aż zaczyna kropić deszcz.
- Widziałeś kiedyś jak z nieba pada coś innego niż deszcz?- pytam.
- Jasne. Często gdzieś wyjeżdżamy z rodzicami.
- Moi mnie nigdzie nie zabierali.
Chłopak siada na trawie i otrzepuje koszulkę.
- Może nie mieli kasy.
Prycham.
- Raczej czasu i chęci.
- Wstawaj leniu- mówi po chwili- pójdziemy się gdzieś schować.

Siedzimy w starej piekarni, która oczywiście była moim pomysłem. Ja zajadam się suchym chlebem, a Tony odchyla się na krześle śmiejąc się pod nosem.
- Na prawdę ci to smakuje? Taki zwykły chleb? Nawet bez masła?
Kiwam głową.
- To chyba najlepsze co ludzkość wymyśliła.
- Masz jeszcze jakieś inne dziwne upodobania żywnościowe?
Zastanawiam się przez chwilę.
- Chrupki ketchupowe.

Wysiadam koło mojego domu i macham Tony'iemu na pożegnanie. Zastygam z ręką na klamce bo z wewnątrz dobiegają krzyki. Wiem, że nie powinnam podsłuchiwać, ale moja wrodzona ciekawość wygrywa. Podchodzę na czworaka pod okno kuchni.
-...winna !- krzyczy ciocia.
- Jest tak samo jak i on !- głos wujka.
- Pieprzysz głupoty, zresztą jak zwykle.
Przez chwilę panuje cisza. Potem znowu odzywa się ciocia już spokojniejszym głosem.
- Nie wiem czy to zrobisz czy nie, ale ja nie chcę być w to zamieszana.
- Zamieszałaś się w to już 20 lat temu. Mam ci odświeżyć pamięć?
Słyszę odgłos bitego szkła.
- Jesteś chory- słyszę jej zniżony trzęsący się głos.

.......................................................................................
Wiem wiem jest fatalny. Ale wiem co napisać za 10 rozdziałów, a te teraz jakoś słabo mi idą...
Przepraszam za długą przerwę.
                                      Rozdział z dedykacją dla wszystkich czytelników <3








12 komentarzy:

  1. Się zaraz okaże, że to ciocia jest jej matką XD
    Tak, tak, wiem... Moja wyobraźnia wymiata :P
    Rozdział świetny, jeden z lepszych ;)
    Czekam na nn :)

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
  2. Supi!!!! Nwm jak inaczej go opisać, super tak jak wszystkie :* weny ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Mrrr..... No, no.... Podoba mi się xd
    Kocham
    Czekam
    Daj szybko

    ~Wika

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo spodobało mi się, że tak bardzo otworzyli się przed sobą :). Naprawdę bardzo fajny rozdział :D. Na reszcie czegoś dowiedziałam się o Tonym. Tylko mnie końcówka zdziwiła, o co się oni tak kłócili? Być może ciotka jest jej matka? :O
    No, no jestem wielce ciekawa co dalej się wydarzy. A rozdział nie jest fatalny! Uwierz w siebie, bo nie potrzebnie siebie tak krytykujesz, piszesz naprawdę dobrze :*
    Czekam na nowy i pozdrawiam!
    xxforeverxxx.blogspot.com
    PS
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A cóż to za kłótnia, hę?
    Zainteresowałaś mnie :-*
    Tony wydaje się być miły ^ ^
    Rozdział nie jst zły, nie przesadzaj :-D
    Czekam na next

    Zapraszam też do mnie na dopiero dodane rozdziały
    itsmylife-dontyouforget.blogspot.com
    you-are-not-alone-i-am-sorry.blogspot.com
    Całusy
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział nie był fatalny!!!
    Bunty!!!
    :D
    Ta kłótnia na końcu...
    wow
    Ogólnie rozdział boski :)
    I Tony *.*
    Czekam na nexta ^^
    <5

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, jak Ty to robisz? Niby nic. Krótki, szary rozdział. A jednak cholernie wciąga! Masz taki charakterystyczny, lekki styl pisanie. Zupełnie jakbyś stała obok i opowiadała mi, co jadłaś na śniadanie ;) Niebywałe! Życzę dużo, dużo weny! I proszę pisz częściej. A jeśli nie częściej, to chociaż dłuższe :P Trzymaj się! ;)

    Zapraszam do mnie:
    www.krystix-blog.blogspot.com - opowiadanie
    www.subiektywniekrystix.blogspot.com - blog z recenzjami książek, filmów.

    OdpowiedzUsuń