wtorek, 19 sierpnia 2014

Szkoła i inne sporty ekstremalne Rozdział 4

Mój pokój był dość duży. Pośrodku leżał średnich rozmiarów biały dywanik, który razem z maluchami pochlapaliśmy farbą. Dawało to bardzo artystyczny efekt. Na ścianach widniały poodciskane kolorowe dłonie całej rodziny. Oprócz tego pod oknem stało czarne biurko i komoda na książki, nad którą wisiał plazmowy telewizor. Obok łózka ustawiłam sobie sporą ilość głośników, które po podłączeniu to komputera dawały niesamowicie głośny efekt, dlatego używałam ich tylko jak byłam sama w domu. Z racji tego, że nie mam za dużej ilości ciuchów, bo i tak bym w nich nie chodziła, koło drzwi stoi mała szafa z ubraniami. Jednak to co najbardziej podoba mi się w moim pokoju, to zrobione przez Raka mega kolorowe grafity z napisem Bluza. Jest po prostu najlepsze.
Padłam moje olbrzymie łózko z kołdrą w czarne nutki i wykręciłam numer Leny.
- Halo?- rozpoznałam w słuchawce głos starszej siostry Leny- Marty.
- Hej tu May. Mogę Lenę?
- Ta,jasne. Chwila. Lena!
- Czego?!-usłyszałam głos Leny.
- Bluza dzwoni!
- Już jestem. Co tam?
- Masz prywatną sekretarkę?- zapytałam.
- Na szczęście nie. Tylko tata jeszcze nie skończył swojego wykładu. Zostawiłam telefon w pokoju.
- I co? Na ile masz szlaban?
- Na całą wieczność! I żeby to tylko na wyjście z domu. Pod szkołę i spod szkoły zawozi mnie Marta. Fenomenalnie!- w słuchawce rozległ się stłumiony jęk.
- A na ile?
- Do wakacji.
- Co!?- wrzasnęłam.
- No niestety.- westchnięcie- Lepiej gadaj co u Ciebie.
Opowiedziałam Lenie całą rozmowę z babcią.
- Matko! Farciara!- wykrzyczała Lena kiedy skończyłam moją historię.
- No wiem!- leżałam na łóżku wymachując ze szczęścia nogami w powietrzu- Może powinnam być smutna i w ogóle z powodu śmierci dziadka, ale dzięki temu nie będzie szlabanu, reprymendy i w ogóle.... ach!Jestem w ósmym niebie! Ale...
- Ale co?- była wyraźnie oburzona- nie masz szlabanu! Kobieto! I nie będziesz miała! Możesz robić co chcesz.
- Wiesz... - zawahałam się- bo marzę o wyjeździe do Anglii i rodzice doskonale o tym wiedzą, a pojechali beze mnie.
- Ou. Może nie chcieli zabierać dziecka na stypę.
- Ale sens w tym, że nie jestem już dzieckiem. Rozumiem, że mogliby nie zabrać maluchów, ale mnie!
- No tak... Muszę już kończyć. Wykładu ciąg dalszy się zapowiada. Widzimy się w szkole. Pa!
- Pa! - rozłączyłam i spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
1 NOWA WIADOMOŚĆ
Od: Rak
Dzisiaj 18 na moście.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz