niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 9

Weszłam do domu. Mama złapała mnie za rękę. Odwróciłam się gotowa na to, że zaraz się pokłócimy. Powinna mi przecież wiele wyjaśnić, ale od płaczu nie byłam w stanie nic wykrztusić, więc wydukałam tylko ciche:
- Dlaczego?
- Kochanie- powiedziała przyciszonym głosem- chcemy dla ciebie jak najlepiej.
- Tak, tak wiem. Każdy rodzic by tak powiedział- zrobiłam krótką przerwę- tylko wy...nie wiem po prostu co chcieliście tym osiągnąć. I gdybyście chcieli mojego dobra przez myśl by wam nie przeszło, żeby mnie zapisywać do tej durnej szkoły! Jak chcecie się mnie pozbyć, to zwyczajnie mi powiedzcie!-wyrwałam jej moją rękę i pobiegłam na schody- I jeszcze jedno. jak się już domyśliłaś nigdzie nie jadę.
- Tylko ja nie mogę tego odkręcić... ja naprawdę...
- Jeszcze lepiej! W takim razie będą musieli tu po mnie przyjść!- krzyknęłam i wbiegłam do pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko zakrywając głowę poduszką, w nadziei, że to wszystko okaże się jakimś strasznie pokręconym snem.
Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Skuliłam się podciągając kolana pod brodę i spojrzałam w lustro. Byłam całkiem rozczochrana, oczy miałam zapuchnięte, a moja piżama była całkiem wybrudzona błotem.
Do pokoju weszła Amber.
- Wyjedziesz, prawda?- spytała ze smutkiem.
- Nie, nie martw się- zebrałam się na delikatny uśmiech. Musiałam wyglądać komicznie.
- To dlaczego kłóciłyście się o to z mamusią?
- Tak czasem bywa kruszyno. Nic się nie stało. -ucałowałam ją i przytuliłam.
- To dlaczego jesteś smutna?
- Wcale nie jestem- następny uśmiech wyszedł mi bardziej naturalnie.
Jej mała buźka pojaśniała.
- Ja ci nie wierzę. -powiedziała kręcąc główką, a jej blond loczki latały jej na około twarzy- a wiesz co się z tym wiąże?
- Nie...- zanim dokończyłam przerwała mi.
- Atak gilgotek!
I rzuciła się na mnie gilgocząc mnie po szyi i brzuchu. Mimowolnie się śmiałam tarzając się przy tym po całym łóżku i ,,odpierając atak". Minęło z pół godziny, gdy już bardzo się zmęczyłyśmy. Postawiłam Amber na dywaniku, zrobiłam jej kitkę i odesłałam ją do pokoju, żeby pobawiła się z Maxem.
Zabawa z siostrą trochę poprawiła mi humor, ale nieznacznie. Nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Usiadłam przy biurku i zadzwoniłam do Raka.

6 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że szybko będzie ten nowy rozdział, no nie wytrzymam! 


    Zapraszam do mnie >>--->
    http://milosc-nie-dzieki.blogspot.com/
    ?m=1
    Chcę stworzyć biblioteczkę na moim blogu więc mogłabyś wysłać mi krótki tekst zachęcający do czytania Twojego bloga na ten adres Niepowtarzalna06@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuudo *-*
    Chyba nie musze mówić, na jakie informacje czekam w nn :D
    Czekam na nn :)

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Właśnie napisałam następny :-) MEGA WENA przybyła :-D

      Usuń
    3. I czytaj dalej :-) może COŚ się pojawi :-D

      Usuń