środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 13

Rak zaciągnął mnie na zewnątrz. Gdy tylko zobaczyłam na jakiej jestem wysokości przywarłam do ściany budynku i cicho pisnęłam. Zamknęłam oczy i próbowałam sobie wyobrazić, że jestem w swoim pokoju, a nie na 30 piętrze jakiegoś starego budynku bez balkonów. Rak kucnął obok mnie opierając ręce na kolanach.
- Nie zobaczysz widoków jak będziesz miała zamknięte oczy- powiedział spokojnym, cichym głosem, ale było słychać, że z trudem powstrzymuje śmiech.
- Nie mam zamiaru- powiedziałam prze zaciśnięte zęby i pomału usiadłam na ziemię mimo, że beton był bardzo zimny. Przeszedł mnie dreszcz nie wiem czy ze strachu czy z zimna. Rak widocznie to zauważył, bo przysiadł koło mnie stękając cicho i opatulił mnie swoją bluzą.
- Dzięki -mruknęłam.
- Jesteś najbardziej upartą osobo jaką znam- powiedział.
- Dlaczego?
Chwila ciszy.
- Otwórz oczy May.
- Nie ma mowy.
Rak poprawił się na miejscu.
- To po co tu w chodziłaś?- szepnął mi do ucha.
Nie wiem jaki cudem mnie to przekonało, ale nieśpiesznie otworzyłam oczy.
Starałam się nie patrzeć na krawędź budynku, bo zawsze gdy to robiłam kręciło mi się w głowie a ziemia zdawała się podchodzić coraz bliżej mnie. Spojrzałam przed siebie. Widok był przepiękny. Ta strona budynku wychodziła na starą część miasta. Liczne stare budynki, zabytki, kościoły... to wszystko razem wyglądało jak obrazek...nie wiem...nawet nie z bajki. Tego co widziałam nie dało się opisać słowami. Pomału podniosłam się z ziemi. Rak stanął za mną.
- Podoba ci się?-spytał.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- To...to jest przepiękne!- powiedziałam i obróciłam się rzucając się mu na szyję- dziękuję.
- Nie ma za co- uśmiechnął się delikatnie- chodź.
Poszłam za nim na drugą stronę schodów. Stała tam mała drewniana ławeczka.
Swoją drogą...komu chciało się to to wnosić?
- Opowiadaj- powiedział Rak.
Rzuciłam mu pytające spojrzenie.
- O rodzicach.
Opowiedziałam mu całą historię, zaczynając od samego rana. Gdy skończyłam Rak wsadził ręce do kieszeni i oparł się o ścianę. Westchnął cicho.
- Oni na prawdę bardzo cię kochają.
To mnie zaskoczyło.
- Co ?!- krzyknęłam- pojechali na pogrzeb przy okazji zapisując mnie do jakiejś szkoły w innym kraju nawet mnie o to nie pytając! I ty mówisz, że mnie bardzo kochają? Szczerze mówiąc mogliby to lepiej okazywać.
- Uspokój się nie o to mi chodziło- powiedział łagodnym tonem- po prostu myślę, że myśleli o tym wcześniej. Może nawet od paru lat.
Zastanowiłam się nad tym. Coś w tym było...to całe gadanie taty o tym,że muszę znać język gdybym miała gdzieś wyjeżdżać.
- To w takim razie dlaczego mi nic nie powiedzieli?
- Nie wiem. Może chcieli zrobić ci coś w rodzaju... niespodzianki?
- Dzięki za taką niespodziankę.- powiedziałam ironicznie.
- Po prostu mówiłaś, że to jakaś elitarna szkoła. W takim razie nie mogła być tania. Pewnie długo zbierali na to kasę. Teraz nadarzyła się okazja, więc pojechali, zapłacili i bam! Nie da się tego odkręcić.
Miało to sens. ale i tak nie  zmienię zdania, że postąpili obrzydliwie. Pewnie już wcześniej planowali jak by się tu mnie pozbyć. Nie chciałam już o tym dłużej rozmawiać.
- A co jest z Dominiką ?- zmieniłam temat.
Rak westchnął.
- Buntuje się. Nie słucha się mnie ani ciotki, ucieka z domu, jest zagrożona z trzech przedmiotów...Czasem myślę, że to moja wina.
- Nie możesz tak myśleć- powiedziałam.
- Ale tak jest. Nic na to nie poradzę. Może gdyby byli przy nas rodzice wszystko byłoby inaczej.
Zrobiło mi się strasznie smutno. Nie wiedziałam co powiedzieć więc tylko go przytuliłam.
- Wracamy? - spytałam delikatnie się uśmiechając.
- Okay- powiedział i zeszliśmy stromymi schodami w dół.
Przez cały czas byłam bardzo zamyślona i nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się na dole. Obróciłam się do Raka. I zobaczyłam jego oczy. Mimowolnie zaczęłam się do niego zbliżać, on do mnie. Gdy nasze usta miały się już zetknąć on obrócił nagle głowę, wymamrotał szybkie i ciche:
- Przepraszam.
i ruszył do wyjścia zostawiając mnie samą z rozchylonymi ustami i jeszcze większym mętlikiem w głowie.
..............................................................................................................................................................................................................................................................................
I jak? Trochę dłuższy mi dzisiaj wyszedł ten rozdzialik :-) Jak myślicie, co w tej sytuacji zrobi May?


10 komentarzy:

  1. M U S I A Ł A Ś, po prostu MUSIAŁAŚ w takim momencie, prawda?!?!?!?! Jka ja nienawidzę takich zakończeń... No bo co mam teraz myśleć????
    Dawaj szybko następny. BARDZO szybko...

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhaahha :-D przepraszam,ale muszę jeszcze trochę przemyśleć ciąg dalszy i bardzo bardzo postaram się go dodać w weekend :-)

      DZIĘKUJĘ !!!!

      Usuń
    2. Podzielam tą żelową opinię :)) i fajnie że wyszedł dłuższy. Jeśli chodzi o May obstawiam, że ona wyjdzie za nim on będzie na zewnątrz chodził
      zmartwiony i zawstydzony, ale gdy zobaczy jak ona na niego patrzy to podejdzie i ją pocałuje *.* a następnie wkroczą ninja i rozegra się krwawa jadka ^.^

      Usuń
    3. Dobra poniosło mnie z tymi ninja przepraszam XD weny ( ale nie takiej krwawej jak moja XD )

      Usuń
    4. Dziękuję !!! I nawzajem :-*

      Usuń
    5. A pomysł z ninjami...bezcenny :-D

      Usuń
    6. Haha polecam się i moją niezawodną głupawkę na przyszłość XD

      Usuń
  2. :D I to "Nie! Jednak nie che chce mieć niespodziankę xDD Chemia wymiata xDD SUPER ROSSDZIAL! POZDRAWIAM!

    ~Wika~

    OdpowiedzUsuń
  3. I co dalej ?? Wiem że Cię męczę w szkole i po ale nie mogę się dalszej części doczekać jak dasz radę to napisz szybko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już napisałam skrót u góry XD myślę, że może być. Lubię robić zamieszanie :))

      Usuń