niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 15

Po obiedzie chwilę się zdrzemnęłam i obudziłam się dopiero na kolację. Zeszłam na dół i chwyciłam szybko jakiś jogurt i poszłam z powrotem do pokoju. Usiadłam na kręconym krześle przy biurku i włączyłam muzykę. Po chwili weszła mama.
- Możesz trochę ściszyć?- zapytała przekrzykując muzykę.
Udałam, że jej nie słyszę i dalej kręciłam się na krześle.
- May! Wyłącz to !
Odwróciłam się w jej stronę.
- A wycofasz wpłatę na tą cholerną szkołę?
- Jaką wpł...
- Myślałaś, że się nie domyślę? Przecież nie pozwolili by wam mnie tam zapisać bez kasy.
Mama spuściła głowę.
- Przyniosłam ci ulotkę tej szkoły. Może zmienisz zdanie i...
- Dzięki. Nie potrzebnie się fatygowałaś- powiedziałam i zamknęłam jej drzwi przed nosem.
byłam wściekła i nie miałam zamiary tego czytać. Zgniotłam tylko ten kolorowy papier, rzuciłam nim o ścianę i dalej słuchałam muzyki. Słucham właśnie jakiejś następnej durnej piosenki o zdradzonej miłosci, gdy zadzwoniła Lena. Podjechałam na krześle do szafki przy łóżku i ściszyłam głośniki.
- Halo?
- Hej. Co się z tobą dzieje? Zaczynałam się martwić.
- O co ch...- przerwałam i spojrzałam na wyświetlacz; 7 nieodebranych połączeń-aaaa..co chciałaś?
- Pogadać...co się dzieje? Musiało się coś stać zawsze od razu odbierasz.
- Nic. Słuchałam muzyki nie słyszałam.
- Tym bardziej. Nie słuchasz na fula muzyki jak wszystko jest ok. Gadaj.
Przeraziło mnie to, że tak dobrze mnie zna. Opowiedziałam jej całą historię z Rakiem. Na końcu już totalnie pękłam i się popłakałam.
- Ale dupek. Nie spodziewałabym się czegoś takiego po nim.
- No ja też nie. Szczególnie, że już tak długo się przyjaźnimy. Ja po prostu- wytarłam łzy- nie wiem co to miało znaczyć. Co mam teraz zrobić.
Lena przez chwilę milczała.
- Ale ja wiem- powiedziała po chwili podnieconym tonem.
- Twój ton nie wróży niczego dobrego, ale dawaj.
- Pamiętasz tą imprezę o której Olka mówiła po majówce? Jest dzisiaj.
- I...?
- I się tam wbijemy.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Lena wiesz, że cię kocham i w ogóle, ale czasem mówisz rzeczy jakby ci coś na głowę spadło.
- Przestań. Ja nie żartuję. Rozerwiesz się trochę a nie siedzisz w domu i się nad sobą użalasz.
- Mam powody.
- Wiem, ale...no dawaj.
- Nie ma takiej opcji. Rodzice za nic mnie nie puszczą. Po tym przedstawieniu dzisiejszym...i przeziębiona jestem...nie nie to wchodzi w grę. Nawet nie mam się w co ubrać.
- Nie ma wymówek bo jeszcze w jakąś deprechę wpadniesz. Jestem pod twoim oknem za godzinę- chciałam jej zabronić, ale mi przerwała- masz tam jakąś wiatę czy coś. No nie? Dasz radę. A ciuchy ci przyniosę.
Rozłączyła się. Super teraz się nie wymigam.
Godzinę później Lena już u mnie była i wdrapywała się po drewnianej wiacie pod moim oknem.
- Lena ! Ty wariatko! Zaraz spadniesz i się zabijesz.
Nie posłuchała mnie i chwilę później już przede mną stała. Przyniosła ze sobą kosmetyki i sukienkę.
Właśnie. SUKIENKĘ.
- Chyba nie oczekujesz, że się w to wcisnę? Połowę dupy mi będzie widać.
Sukienka była strasznie obcisła i granatowa. Nienawidzę granatu. Miała odkryte plecy i delikatną siatkę na przodzie.
- O jezu nie marudź tylko idź się przebrać.
Wywróciłam oczami i nie ruszyłam się z miejsca.
- No już już. Raz raz- poganiała mnie Lena.
W końcu uległam i poszłam się przebrać.
Gdy weszłam do pokoju Lena zrobiła kwaśną minę.
- Mówiłam, że źle będzie na mnie leżeć i...
- Przestań! Wyglądasz FENOMENALNIE. Rośnie mi konkurencja- krzyczała.
- Ciszej bo rodzice nas usłyszą.
- Ok ok. Już się zamykam.
Lena nałożyła mi makijaż. Nienawidzę tego. Nigdy w życiu się nie malowałam. Zrobiła mi włosy i byłyśmy gotowe. Lena jeszcze raz przejrzała się w lustrze miała na sobie żółtą sukienkę z tiulowym dołem. Wyglądała przepięknie. Mi też kazała podejść do lustra. Muszę przyznać, że wyglądałam zjawiskowo. Moje kasztanowe włosy układały się pięknie opadając na plecy. Sukienka idealnie pasowała mi do włosów. Chyba zacznę lubić granatowy.
Lena westchnęła cicho z zachwytu.
- Dobra. Czas się zbierać.
Podałyśmy sobie ręce.
To na imprę. - Lena delikatnie się uśmiechnęła i zeszłyśmy przez okno na dół. Kiedy byłyśmy w ogrodzie podała mi szpilki.
- Co mam z tym zrobić?- spytałam.
- Założyć- popatrzyła na mnie jak by to było oczywiste.
- Nie ma mowy. Już na za dużo dałam się namówić.
Lena się zaśmiała i ruszyłyśmy za dom.
Czekała tam na nas Marta. Zdziwiło mnie to, że rodzice pozwoli jej gdzieś wyjść. A może nie pozwolili?
- To gdzie was podrzucić?- spytała uśmiechając się do nas.
Popatrzyłyśmy się na siebie.
- Na imprezę- krzyknęłyśmy równo. Samochód ruszył, a mnie zaczął opuszczać dobry humor. Czułam, że to nie za dobry pomysł.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta da! Przybywam do was z moim najdłuższym jak dotychczas rozdziałem. Jak wrażenia?
PS Dziękuję, że jesteście ze mną :-)




8 komentarzy:

  1. Pierwsza! XDD
    Super! /Kornelia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowy rozdział!
    Nie ma to jak wymykanie się z domu xD
    Weny!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow ten rozdział nie dość że jak na razie najdłuższy to jeszcze stał się moim ulubionym :)) jest po prostu mega będzie Ci go ciężko przebić, ale musisz dać radę!
    Pozdrawiam
    Niepowtarzalna

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo !!! :-D cieszę się :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wohohohoho! Jak ty to robisz!! Kup mi taki talent pod choinkę! <3 Czekam!!

    ~Wika

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuuperr !!!!!!!!!!! Czekam na next'a ;D
    WeNy <3

    ZuZu ;*

    OdpowiedzUsuń