Po rozdaniu świadectw mama czekała już na mnie pod szkołą. Obróciłam się i ostatni raz spojrzałam na obdrapane ściany budynku. Na wielkim napisie nad wejściem- GIMNAZJUM NR 5- pod literką M nadal widniał napis ,,wchodzisz na własną odpowiedzialność" wypisany markerem permanentnym przez Raka, kiedy Olka przez cały dzień latała po szkole jak oszalała, bo mama nie pozwoliła jej iść na imprezę urodzinową jej chłopaka. Bałam się wtedy, że kogoś pobije, bo na swojej przepełnionej gniewem obrzydliwej twarzy miała wypisane ,, lepiej się nie zbliżaj bo ci wleję ".
Albo wgniecenie na parapecie na parterze zostawione przeze mnie i Lenę, gdy podczas lekcji w bibliotece tańczyłyśmy na nim wymachując w powietrzu nogami i potem spadłyśmy z niego wpadając w kwiatki i brudząc się ziemią.
Jeszcze innym razem Gandalf dowiedział się, że Mendryk rozstał się z żoną i przed matmą na tablicy narysował jego podobiznę w obcisłym stroju z pióropuszem i podpisał ,, jestem wolny. Bierz jeśli chcesz". Pamiętam, że Lena wtedy popłakała się ze śmiechu i zmoczyła całą ławkę.
Gdy to wszystko sobie przypomniałam łzy mimowolnie zaczęły mi płynąć po policzkach. Świadomość, że większości ludzi z którymi wszystko to przeżyłam, nigdy już nie zobaczę, rozbroiła mnie do końca. Lenie nie mówiłam, że wyjeżdżam. Zostawiłam jej w szafce list. Nie zniosłabym jej reakcji gdybym powiedziała jej to prosto w twarz.
Wsiadłam pospiesznie do samochodu trzaskając drzwiami i zobaczyłam siedzącą w swoim fioletowym foteliku Amber. Płakała. Dlaczego rodzice ją zabrali? Przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam, rzuciłam mamie nienawistne spojrzenie i szepnęłam siostrzyczce na ucho:
- Nie martw się nie długo wrócę. Naprawdę. Kocham cię najbardziej na świecie i nigdy nie przestanę. Pamiętaj o tym.
Chociaż sama płakałam przez całą drogę starałam się ją uspokoić. Gdy podjechaliśmy na lotnisko wzięłam jej małą twarzyczkę w ręce, pocałowałam ją delikatnie w czółko i pośpiesznie wysiadłam z samochodu. Wyjęłam moją jedyną walizkę z bagażnika, przerzuciłam torebkę przez ramię i pędem rzuciłam się w stronę wejścia. Nie chciałam się żegnać z rodzicami.
Nie chciałam już dzisiaj więcej płakać. Już miałam przejść przez bramkę, kiedy zobaczyłam jego. Tak, własnie RAKA. Zobaczył mnie. Przeszłam koło niego jakbym go nie znała.
- May, zaczekaj. Proszę.
Odwróciłam się.
- Mówiłam ci, że nie chcę cię więcej widzieć.
Szłam dalej. Złapał mnie za nadgarstek i przysunął do siebie. Próbowałam się wyrwać, ale bezskutecznie,
- May...ale ja... cię kocham.
Nie wytrzymałam. Łzy same napłynęły mi do oczu.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej? Wtedy wszystko byłoby inaczej! Może nie musiałabym wyjechać? Tyle czasu na to czekałam...- łzy płynęły mi strumieniami i ze złości zaczęłam okładać go pięściami. On tylko mnie przytulił.
- Czekałam...naprawdę...cały ten czas- mówiłam po raz ostatni wdychając jego zapach. Wtedy delikatnie mnie od siebie odsunął i tak po prostu pocałował. Czułam jego ciepłe usta na moich. Pragnęłam tego. Pragnęłam jego. Tak bardzo nie chciałam wyjeżdżać. Chciałam przy nim być przez całą wieczność. Chciałam, żeby ta chwila trwała jak najdłużej.
- Wołają cię- usłyszałam cichy głos Raka przy moim uchu.
Rzuciłam się mu na szyję zatapiając palce w jego ciemnych włosach.
- Kocham cię Rak- szepnęłam- i zawsze będę cię kochała.
Jak najszybciej się od niego oderwałam i pobiegłam w stronę bramek. Gdy wychodziłam na zewnątrz, ostatni raz na niego spojrzałam. Stał w tym samym miejscu z opuszczonymi rękami, A w jego oczach krył się najgłębszy smutek jaki widziałam w życiu. W tym momencie serce rozpadło mi się na 100000 kawałków.
.....................................................................................................................................................................................................................................................................................................................
Hej kochani ! Jak wam się podoba rozdział? Wiem, że jestem okropna.
Kocham was za to że jesteście! Pod następnym rozdziałem umieszczę dedykacje. <3
Czekam na wasze opinie w komentarzach. Jestem gotowa na wszystko :-D
Hej!
OdpowiedzUsuńJezu ale ty jesteś okropna przez ciebiesię popłakałam :( ddlaczego mi to robisz ? Niech on pojedzie tam za nią! Oni muszą być razem. To nie może się tak skończyć! Dlaczego ona wyjeżdża? I taka uwaga na przyszłość u góry napisz " Uwaga grozi płaczem" wtedy bym się na to przygotowała, a nie teraz ryczę jak jakaś idiotka. Mam nadzieje, że nie tylko ja tutaj płakałam.
Pozdrawiam
Niepowtarzalna xx
<3 dziękuję :-* i przepraszam :-( następnym razem umieszczę komunikat :-*
UsuńSama też się popłakałam :-(
UsuńMoja wyobraźnia to tyran :-(((
Pozrowionka :-*
Płaczę... ;-;
OdpowiedzUsuńJak mogłaś?! Jesteś tyranem!!! Bezdusznym, bez serca... ;-;
Moje serce też się rozpadło, dokładnie w tym samym momencie co May... Wrrrrrrrr... Zabije cię ;-;
May, Rak, wierzę, że wam się uda <3
Żelcio
Jeju...przepraszam,że przeze mnie ktoś płacze :-( ale cieszę się, że się podobało :-) i tak wiem nie mam serca. To bardziej mija wyobraźnia :-D bo jak pisałam ten rozdział to tez się poryczałam :-(
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Dobrze chociaż, że żałujesz, że przez ciebie ludzie płaczą... bo inaczej chyba była byś jakimś bezdusznym potworem. Rozdział fajny, o ile można tak powiedzieć po tym co zrobiłaś. Mam tylko nadzieję, że to taka przejściowa sytuacja i oni i tak będą razem :) No, bo przecież oni MUSZĄ być razem! Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuń:-D dziękuję bardzo :-*
UsuńNawet nie wiesz jak sie cieszę, że się podobało :-)
I jeszcze raz przepraszam za moją durną wyobraźnię :-(
Jestes bezduszną........ (a teraz wyobraz sobie ze ruszam ustami a mlot pneumatyczy mnie zaglusza)...... Ufff..... Czuje sie lepiej! Jak moglas?! Rak popadnie w depresje tak jak i May! Dzieffczyno!! Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuń~Wika
Dzięki :-* <3
OdpowiedzUsuńMatko, ale smutny ten rozdział! Nie wiele brakóje, żebym i ja się popłakała :(
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego nowego roku!!!!
Dziękuję :-* wzajemnie <3!
Usuńnareszcie biorę się za komentowanie :D
OdpowiedzUsuńkocham Twojego bloga :D
a smutne rozdziały, takie jak ten, też są potrzebne :D
pozdrawiam :*
Dziękuję :-*
UsuńPozdrowionka
Popłakałam się czemu tak smutnee?? Nie wiem może mnie jakoś bardzo dotykają. Przepraszam ze kom taki krótki ale nie mam zbyt wiele czsasu ;* Uwielbiam Cię i Twojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńhttp://miloscwczasachapokalipsy44.blogspot.com/
Dziękuję bardzo :-) I nic nie szkodzi. Komentarze nie muszą być długie, żeby wyrazić w nich opinię :-)
UsuńPozdrowionka :-*