Jacht Olki był na prawdę ogromny. Miał z trzy piętra i sięgał do połowy szerokości rzeki. Na drugim piętrze jacyś napici kolesie rzucali puszki do wody i wychylali się przez barierki patrząc jak daleko polecą. Muzyka grała tak głośno, że słyszała ją pewnie połowa Krakowa. Na co ja się dałam namówić? Poszłyśmy w stronę mostu, który prowadził do głównego wejścia. Zatrzymał nas tam jakiś wielki ochroniarz i niskim głosem ryknął;
- Imię i nazwisko proszę.
Przecież Olka nas nie zaprosiła to oczyw...
- Anna Mazur i Emilia Lem- wyrecytowała Lena.
Wytrzeszczyła na nią oczy. Ona tylko wzruszyła ramionami i puściła do mnie oczko. W środku był olbrzymi parkiet z mnóstwem tańczących ludzi. Widać było, że większości z nich daleko jest do trzeźwości. Jakiś chłopak na schodach zaczął rozpinać koszulę, a przed nim wiła się jakaś napalona blondyna w obrzydliwej sukience ze zdecydowanie za dużym dekoltem. Boże...Przeszły mnie ciarki obrzydzenia i postanowiłam, że dalej już rozglądać się nie będę.
- Dobra Lena damy radę tylko musimy się trzymać- przerwałam i zobaczyłam przyjaciółkę wijącą się na parkiecie z jakimś chłopakiem- razem- dokończyłam i ze zrezygnowaniem usiadłam przy pustym stoliku koło schodów. Chwilę później przysiadł koło mnie jakiś starszy ode mnie chłopak. Miał może z 18 lat. Na jego dżinsach widniała jakaś fioletowa plama, na twarzy miał kilku dniowy zarost, a na koszuli zobaczyłam kremowy ślad pudru. Założył nogi na stół.
- Dlaczego taka ładna dziewczyna siedzi sama?- spytał uśmiechając się pod nosem. W tej chwili wiele dziewczyn, które znam rzuciło by się na niego z ochotą posmakowania jego ust. Ale ja tylko gapiłam się przed siebie.
- Znamy się?- spytałam.
- Nie- zbliżył się trochę- ale z chęcią cię poznam.
- Nie dzięki- rzuciłam obojętnym tonem i odwróciłam głowę.
- Szkoda- szepnął mi do ucha, tak że przeszły mnie ciarki obrzydzenia i odszedł.
Nagle wszyscy ludzie zaczęli biegać do wyjścia albo skakać do wody, Na początku nie za bardzo wiedziałam o co chodzi, ale po chwili zobaczyłam policjantów okrążających parkiet i wszystko stało się jasne. Gdy nikt już nie miał jak uciec na jeden ze stołów wszedł policjant i ryknął przez magnetofon:
- Dostaliśmy wiadomość, że na tej imprezie kwitnie używanie i handel narkotykami- wszyscy
zebrani zaczęli głośno buczeć- spokój!! Teraz wszyscy grzecznie ustawicie się pod ścianą i moi koledzy was przeszukają. Jeśli nic nie znajdziemy damy wam spokój.
Nie byłam w stanie ruszyć się z miejsca. Siedziałam tylko ciągle w tej samej pozycji gapiąc się w jakiś punt przede mną. Podszedł do mnie jakiś policjant. Młody. Miał może z 25 lat.
Przeszukiwał moją torebkę. Nagle się zatrzymał spojrzał na mnie dziwnie. I krzyknął;
- Chłopaki! Coś mam!
Właśnie w tym momencie zeszłam na zawał.
Policjant położył mi rękę na plecach i szepnął;
- W co ty się wpakowałaś?
Gdy wyszliśmy na zewnątrz zobaczyłam, że inni policjanci prowadzą więcej ludzi. Wśród nich była też zapłakana Lena.
Siedziałyśmy z nią teraz na zimnych krzesłach w poczekalni na posterunku.
Podczas przesłuchania ten sam facet ciągle pytał mnie od kogo dostałam te narkotyki i gadał coś o złagodzeniu kary. Tyle samo razy ja mu odpowiadałam, że to nie moje i że mogą sprawdzić że nie ma tam moich odcisków. I oczywiście miałam rację.
Jak jechałam z rodzicami do domu nikt nie odezwał się ani słowem. I dobrze. Nie miałam zamiaru słuchać paplania taty o ,,konsekwencjach mojego czynu ".
Gdy weszłam do mojego pokoju zobaczyłam na łóżku otwartą walizkę. Za mną weszła mama.
- Pakuj się. Wyjeżdżasz po rozdaniu świadectw.
- Ale...
- Bez dyskusji. Ciocia już szykuje dla ciebie pokój.
.........................................................................................................................................................................................................................................................................................................
Przepraszam za długą przerwę. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :-)
I z całego serca dziękuję :
zuz9
gumis mis
Niepowtarzalna
jatoaaa
E.Marianna G.
Austin and Ally
Markaskor
Kasia
Grey Angel
Za komentarze na moim blogu. Jesteście dla mnie przeogromną motywacją :-)
Dzięki wam mam ochotę pisać dalej.
I dziękuję mojej mamusi za podrzucenie pomysłu na ten rozdział <3
PS Ostatnio mam wenę więc w tym tygodniu pewnie dodam następny rozdział :-D
OMG...
OdpowiedzUsuńBiedna, biedna May :(
Trzymam kciuki, żeby nie okazało się w tej szkole tak źle :)
Zabiję Raka... owszem, nadal mam na to ochotę, przeogromną :)
Czekam na nn :)
Dużo weny i żelków życzę
Żelcio
Dziękuję !!! :-D
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na nastepnego !
OdpowiedzUsuńCieszę się :-D
UsuńWow! Dedykacja! Jupi! Połączyłam konto Google + z kontem blogger i dlatego Inn nazwa :D Kocham Cię!
OdpowiedzUsuń~Wika
Hhahahah :-D ja Ciebie też ;-)
OdpowiedzUsuńJeju dziękuję :* lovka :* czekam na następny :**
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńSzczerze to myślałam, że wyjdzie z tego zupełnie głębsza sprawa. Mogli ją przetrzymać tam na tej policji czy coś w tym stylu. Takie jeszcze większe emocje by wtedy się pojawiły. Ale rozdział i tak uważam za udany. Jednak trochę mi smutno przez tą reakcję jej rodziców.
Pozdrawiam
Niepowtarzalna xx
PS. Czekam na następny rozdział ;*
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńNarkotyki? Nieźle.
Weny!!!!
Majka co ty zrobiłaś !!! Zabije Cie xD I to ja jestem chora psychicznie ;* Kocham Cie <3 Super Weny ;*
OdpowiedzUsuńhahahhahah :-D dzięki kotuś <3 a to dopiero początek...
OdpowiedzUsuń<3 <3!!!!